Przepraszam, nie stchórzyłam, net mi działał... yyy... wybiórczo. No więc:
Schat_je napisał:
Patrząc na liczbe samobójstw, która wcale nie maleje, a wrecz przeciwnie... poczucie osamotnienia, które dotyka coraz więcej osób - odpowiedz na pytanie czy ludzkość jest szczęśliwsza w tym "rozwojowym swiecie" -nasuwa sie sama...
Schatje, improwizujesz. Liczba samobójstw istotnie wzrosła od 2008 roku, ale nie skutkiem osamotnienia a nadmuchanego poniekąd kryzysu.
Moje "ludzkość prze do przodu" nie odnosiło się do rozwoju technicznego lecz do procesu poznawczego i samorozwoju.
Piszesz: "Nie można stosować starych reguł do nowej gry" Oczywiscie, na tej "nowej grze" z "nowymi wartosciami" ktoś robi niezły biznes! Wielu dało się nabrać, przez moment nawet poczują sie szczesliwi i dalej pozwalają się oszukiwac, napedzajac koniunkture... Smutne
Zupełnie nie mam pojęcia do czego pijesz.
Wiem natomiast o co mi chodziło w "Nie można stosować starych reguł do nowej gry".
Indoktrynacja prowadzona od najmłodszych lat naznacza człowieka na całe życie.
Po październiku 1917 w Rosji wystarczyło kilkanaście lat aby wyprodukować pokolenie fanatyków, niewolników, donosicieli, którzy żyjąc w nędzy sławili system wierząc, iż stworzyli raj na ziemi, zaś całe zło świata dzieje się wyłącznie poza granicami matuszki Rossiji.
Niemcy w latach 30-tych ubiegłego wieku uwierzyli, że są ponadludźmi. Z wiadomymi konsekwencjami.
Muzułmanie wierzą, że 9-cio letnie dziewczynki mogą wstępować w związki małżeńskie, bo ich prorok pojął za żonę właśnie dziewięciolatkę (to w wersji soft, pierwszy kontakt Aiszy z Mahometem miał miejsce, gdy ta miała zaledwie 6 lat).
Katolicy zaś wierzą, że ingerencja człowieka w prawa ich boga jest ogromnym grzechem:
- aborcja - bo zabija życie nienarodzone,
- eutanazja - bo zabija życie dawno narodzone,
- in vitro - bo... tworzy nowe życie?...
Jak do tej pory wiara w cokolwiek bez poparcia wiedzy nie doprowadziła do niczego dobrego.
Ale niech będzie o eutanazji. Choć trudno cokolwiek dodać, bo Adaś właściwie wyczerpał temat . Będzie ostro, 18+!
Czy widziałaś kiedyś człowieka, który jest śmiertelnie chory? I nie ma szans na uleczenie? Jak strasznie cierpi walcząc o każdy oddech? Jak nieopisany ból czuje za każdym uderzeniem serca?
I zdaje sobie sprawę, że nigdy nie będzie lepiej, a wręcz przeciwnie?... Można tak dalej.
Dobrze jest jeśli traci świadomość. Ale nie zawsze traci.
Wylewa się z niego treść pokarmowa, fekalia, krew, ropa, często śmierdzi. A on wie, że tak będzie do końca. Jeśli serce jest mocne - będzie biło długo.
To głód, ból, strach, wstyd, prośba o łaskę. Którą jest skrócenie cierpień.
Drastyczne?
Tak, ale to smutna rzeczywistość, o której nie chcą pamiętać ci, którzy wierzą w łaskawych bogów z ich wybiórczym pojęciem dobrego i złego. I obiecany Paradajzz (rulezz) po śmierci.
Piętnuję tych, którzy pozwalają cierpieć innym ludziom.
Piętnuję tych, którzy to popierają.
Piętnuję ideologie, które do tego prowadzą.
Schatje, jesteś wrażliwą osobą. Gdzie się Twoja wrażliwość podziała?
Przypomnę i poddam ku przemyśleniu kawałeczek wszystkim znanej opowieści o Robinsonie Crusoe:
Kiedy Friend, pies Robinsona ginie, Piętaszek (kurna, znów ta polska interpretacja! On nazywał się Piątek (Friday) bo w ten dzień Robinson go poznał!. Ale będę trzymać się polskiej wersji...) przy grobie pieska pyta, czy ten pójdzie do nieba - otrzymuje odpowiedź, że nie! Bo według biblii zwierzak nie ma duszy...
Qrewsko zniesmaczony odpowiada: "W takim razie Piętaszek poprosi swoich bogów, by przyjęli Friend'a do naszego nieba.".
Tak więc - gdybym miała wybierać - wolę racjonalne niebo Piętaszka.
Zamiast owczym pędem leźć za wytycznymi instytucji, która wiedziała wszystko 2000 lat temu.
Schat_je napisał:
Patrząc na liczbe samobójstw, która wcale nie maleje, a wrecz przeciwnie... poczucie osamotnienia, które dotyka coraz więcej osób - odpowiedz na pytanie czy ludzkość jest szczęśliwsza w tym "rozwojowym swiecie" -nasuwa sie sama...
Schatje, improwizujesz. Liczba samobójstw istotnie wzrosła od 2008 roku, ale nie skutkiem osamotnienia a nadmuchanego poniekąd kryzysu.
Moje "ludzkość prze do przodu" nie odnosiło się do rozwoju technicznego lecz do procesu poznawczego i samorozwoju.
Piszesz: "Nie można stosować starych reguł do nowej gry" Oczywiscie, na tej "nowej grze" z "nowymi wartosciami" ktoś robi niezły biznes! Wielu dało się nabrać, przez moment nawet poczują sie szczesliwi i dalej pozwalają się oszukiwac, napedzajac koniunkture... Smutne
Zupełnie nie mam pojęcia do czego pijesz.
Wiem natomiast o co mi chodziło w "Nie można stosować starych reguł do nowej gry".
Indoktrynacja prowadzona od najmłodszych lat naznacza człowieka na całe życie.
Po październiku 1917 w Rosji wystarczyło kilkanaście lat aby wyprodukować pokolenie fanatyków, niewolników, donosicieli, którzy żyjąc w nędzy sławili system wierząc, iż stworzyli raj na ziemi, zaś całe zło świata dzieje się wyłącznie poza granicami matuszki Rossiji.
Niemcy w latach 30-tych ubiegłego wieku uwierzyli, że są ponadludźmi. Z wiadomymi konsekwencjami.
Muzułmanie wierzą, że 9-cio letnie dziewczynki mogą wstępować w związki małżeńskie, bo ich prorok pojął za żonę właśnie dziewięciolatkę (to w wersji soft, pierwszy kontakt Aiszy z Mahometem miał miejsce, gdy ta miała zaledwie 6 lat).
Katolicy zaś wierzą, że ingerencja człowieka w prawa ich boga jest ogromnym grzechem:
- aborcja - bo zabija życie nienarodzone,
- eutanazja - bo zabija życie dawno narodzone,
- in vitro - bo... tworzy nowe życie?...
Jak do tej pory wiara w cokolwiek bez poparcia wiedzy nie doprowadziła do niczego dobrego.
Ale niech będzie o eutanazji. Choć trudno cokolwiek dodać, bo Adaś właściwie wyczerpał temat . Będzie ostro, 18+!
Czy widziałaś kiedyś człowieka, który jest śmiertelnie chory? I nie ma szans na uleczenie? Jak strasznie cierpi walcząc o każdy oddech? Jak nieopisany ból czuje za każdym uderzeniem serca?
I zdaje sobie sprawę, że nigdy nie będzie lepiej, a wręcz przeciwnie?... Można tak dalej.
Dobrze jest jeśli traci świadomość. Ale nie zawsze traci.
Wylewa się z niego treść pokarmowa, fekalia, krew, ropa, często śmierdzi. A on wie, że tak będzie do końca. Jeśli serce jest mocne - będzie biło długo.
To głód, ból, strach, wstyd, prośba o łaskę. Którą jest skrócenie cierpień.
Drastyczne?
Tak, ale to smutna rzeczywistość, o której nie chcą pamiętać ci, którzy wierzą w łaskawych bogów z ich wybiórczym pojęciem dobrego i złego. I obiecany Paradajzz (rulezz) po śmierci.
Piętnuję tych, którzy pozwalają cierpieć innym ludziom.
Piętnuję tych, którzy to popierają.
Piętnuję ideologie, które do tego prowadzą.
Schatje, jesteś wrażliwą osobą. Gdzie się Twoja wrażliwość podziała?
Przypomnę i poddam ku przemyśleniu kawałeczek wszystkim znanej opowieści o Robinsonie Crusoe:
Kiedy Friend, pies Robinsona ginie, Piętaszek (kurna, znów ta polska interpretacja! On nazywał się Piątek (Friday) bo w ten dzień Robinson go poznał!. Ale będę trzymać się polskiej wersji...) przy grobie pieska pyta, czy ten pójdzie do nieba - otrzymuje odpowiedź, że nie! Bo według biblii zwierzak nie ma duszy...
Qrewsko zniesmaczony odpowiada: "W takim razie Piętaszek poprosi swoich bogów, by przyjęli Friend'a do naszego nieba.".
Tak więc - gdybym miała wybierać - wolę racjonalne niebo Piętaszka.
Zamiast owczym pędem leźć za wytycznymi instytucji, która wiedziała wszystko 2000 lat temu.